Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 239.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

milczę jak grób, i milczeć będę, dopóki sama nie pójdę do grobu, oby prędzej, o Boże!
Zakryła oczy obu rękami i drżała całem ciałem.
— Bądź zdrowa, — rzekła Ryta powstając — jeśli będziesz mogła uczynić cokolwiek dla brata mego, ostrzedz go słowem jakiem, spojrzeniem, uczyń to, i niech ci Bóg dopomoże dźwigać ciężki krzyż!
— Wszak brat twój musi odjedżdżać z wami na wieś? — zapytała Kamila podnosząc głowę.
— Tak, ale wieś nasza zaledwie o kilka mil ztąd jest oddalona, będzie więc tu przyjeżdżał, bo złe nałogi kuszą człowieka, kuszą z piekielną potęgą. Zresztą wrócimy jesienią do miasta, matka moja nie zniesie długo ciszy wiejskiej. Dziś nawet brat mój jest zaproszony przez twego męża na wieczór.
— Na wieczór? — zawołała Kamila zrywając się z siedzenia, — dokąd?
— Naturalnie do jego, a więc i do twego domu.
— Jakto? dziś ma być tu wieczór! wtedy, gdy matka moja chora?
— Biedna! więc ty nie wiesz! ja wiem wszystko i powiem ci, bo Tozio opowiedział mi rzecz całą. Mąż twój długo starał się o znajomość z młodymi synami marszałkowej X., ale są to jeszcze dzieci prawie, dzieci zresztą łagodne i niezmiernie przywiązane do matki, tak, że ich dotąd pochwycić nie zdołał. Dziś dopiero pierwszy raz przyrzekli mu oni być u niego wieczorem, więc dla lepszego zabawienia ich, sprosił całe grono tutejszej bawiącej się młodzieży i rozstawi tu przed nimi zapewne kilka zielonych stołów i bogaty w butelki bufet.
Kamila słuchała blada i drżąca. Wiedziała ona dobrze, co znaczą takie wieczory wydawane przez jej męża. W uszach