Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 249.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

że zabrakło jej siły do ich zamknięcia. Stała nieruchoma i suchym, pełnym niemej rozpaczy wzrokiem wodziła po twarzach obecnych.
Twarze te wyrażały rozmaite, ale przykre uczucia, ani jedna z nich nie została obojętną.
W oczach młodych marszałkowiczów X. błysnęły łzy, inni to z oburzeniem, to z przerażeniem, to z podziwem patrzyli na gospodarza domu.
Graba nie stracił przytomności umysłu.
— Nagła słabość panowie! — wyrzekł głosem pełnym żalu, — kiedym dziś rano dom opuszczał, była zdrowa, zupełnie zdrowa! Nikt się tego nieszczęścia nie spodziewał, wierzcie mi!
— Chcielibyśmy w to wierzyć, — rzekło kilku mężczyn wychodząc z salonu.
Kilku innych zbliżyło się do Kamili z pełnem szacunku i współczucia upewnieniem, iż przychodząc tu, nic nie wiedzieli o chorobie jej matki i całkiem mimowiednie zabawą swą ubliżyli jej boleści.
Kamila nie odpowiedziała, zdawało się, że nie słyszała wcale ich głosów.
W przeciągu kilku minut salon został zupełnie pusty.
Kiedy Graba wrócił z przedpokoju, dokąd przeprowadzał swych gości, Kamili już tam nie znalazł.
Stanął na środku salonu i długo stał nieruchomie, a czarne myśli przesuwały się mu po czole i oko gwałtownie mrugało.
Potem zawołał na lokajów, żeby gasili światła, a sam rzucił się na najbliższy stojący fotel.
Pogasły światła, tylko w salonie, w którym siedział pan domu, jedna paliła się lampa, milczenie głuche zaległo to tak ożywione przed chwilą mieszkanie, tylko z pokojów