Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 013.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niemiłego wzruszenia.
— Dziwna kobieta! cudowna kobieta! — szepnął do siebie przez zaciśnięte zęby.
A gdy zstępował ze wschodów, dodał równie cicho:
— Jaką ona ma władzę nademną? czem ona mnie do siebie przykuwa? Ha, ha, ha! na honor, zdaje mi się, żem zakochany! i to we własnej żonie! i ona mówi, abym się z nią rozstał! nigdy!...
Przy ostatnim wyrazie uczynił energiczny gest ręką, a latarnie oświetlające bramę, przez którą wychodził na ulicę, rzuciły światło na twarz jego lekko zarumienioną i na czarne pałające oczy.


∗             ∗

O godzinie dziesiątej z rana, jedną z ulic miast M. postępowała zwolna młoda kobieta w żałobnej sukni z gęstą zasłoną na twarzy, weszła w bramę dość niepokaźnej powierzchowności, wstąpiła na pierwsze piętro i pociągnęła taśmę od dzwonka.
Drzwi otworzyły się i na progu ukazał się służący w niewybrednem ubraniu i zaspaną fizjognomją.
— Czy pan adwokat S. jest w domu? — zapytała młoda kobieta.
— Tak, pani.
— Czy mogę się z nim widzieć?
— Właśnie w tej godzinie przyjmuje klientów.
Kobieta w żałobie postąpiła naprzód i prowadzona przez lokaja, weszła do gabinetu prawnika.
Pokój ten był nie wielki, ciemnawy, o jednem oknie wychodzącem na podwórko, otoczonem murem i przyćmionem