Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 024.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Oczy Graby zadawały fałsz obojętności, z jaką wymówił ostatnie wyrazy, bo zapłonęły ciemnym ogniem i mrugnęły nerwowo kilka razy.
— Jakto! — zawołał półgłosem Jodek, — miałbym nic nie powiedzieć! ależ mnie to zadziwia i zaciekawia! Przed kilką godzinami widziałem, jak twoja żona sama jedna wchodziła do domu, którego dół zajmują sklepy, pierwsze piętro adwokat S., a drugie prezydentowa W. Jeżeli więc nie była u prezydentowej, była u adwokata, rzecz jasna jak słońce, ale razem zagadkowa...
Mówiąc ostatni wyraz, położył z zamyśleniem wskazująy palec na szerokich swych ustach.
Oczy Graby błysnęły jeszcze silniej i powieki jego w dół się opuściły. Szybko jednak przybrał wyraz obojętny i wyrzekł:
— Zapominasz kochany Jodku o sklepach, w których żona moja musiała robić sprawunek!...
Jodek spojrzał uważnie na mówiącego i odrzekł pospiesznie:
— A, tak... zapomniałem o sklepach widocznie...
Ale do siebie szepnął:
— Do sklepów nie wchodzi się przez bramę... była u adwokata...
Graba uderzył go poufale po ramieniu i zwrócił się do towarzystwa.
— Panowie! — zawołał, — posiadamy w mieście naszym skarb nieoceniony, tego oto poczciwego Jodka! Pożytek jaki on przynosi społeczności, nie da się opowiedzieć. Za pomocą jego ślepi widzą, głusi słyszą, rozłączeni wiedzą o sobie wzajem, czem się trudnią, słowem, żadne inne miasto nie posiada tak wzorowo redagowanego kurjera, jakim jest nasz kochany Jodek!