Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 034.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przypisać wielu pochlebnym dla siebie powodom, bo przesunął rękę po faworytach i zbliżył się z bardzo znaczącem spojrzeniem.
Madame! — zaczął mówić z ukłonem, w którym angielska sztywność postaci kłóciła się z sentymentalnością oblicza, — zdaje mi się, że upłynęły wieki od dnia, w którym ostatni raz miałem szczęście widzieć panią... wieki ma foi... niepokoju i tęsknoty...
Celina mocowała się z sobą, ale odzyskała zimną krwi spokojność. Milczącym gestem wskazała gościowi fotel i sama usiadła na kanapie.
Ordynat nie spuszczał z niej wzroku, romantycznie przymrużonych oczu i nie mógł nie spostrzedz walki, jaką młoda kobieta toczyła ze wzruszeniem, a spostrzeżenie to ośmieliło go do najwyższego stopnia.
— W czasie choroby pani... — zaczął mówić pochylając się ku Celinie, ale przerwał nagle, gdyż młoda kobieta żywo się usunęła.
— W czasie choroby pani, przeniosłem tysiące męczarni... — rozpoczął znowu po kilku sekundach, ale znowu zająknął się, bo wyraz twarzy Celiny dziwnym mu się wydał.
Ma foi... — próbował jeszcze cedzić, ale już nieco zmęczony, — nigdy w życiu nie doświadczałem podobnego uczucia... pani byłaś tak okrutną i odmawiałaś mi dotychczas swego widoku. Byłem zbyt nieszczęśliwym, gdybym przypisywał to innym przyczynom jak jej zdrowiu, którego stan nakazywał zupełną samotność... Bo co do mnie, wierz mi pani, że... ma foi... obraz jej towarzyszył mi wszędzie, że w sercu mojem...
Celina słuchając go, rumieniła się i bladła na przemian. Oczy jej błysnęły gniewem i z rumieńcem na twarzy powstała.