Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 035.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie Zrębski, — rzekła drżącym głosem, — pozwól pan, że odrzucę dobrą myśl pana i przerwę jej wypowiadanie. Wierz mi pan, że obecna rozmowa nasza jest czasem straconym daremnie, który pan lepiej mógłbyś użyć czytając „Timesa,“ a ja kołysząc moje dziecko, które, słyszałeś pan? w przyległym pokoju zapłakało przed chwilą.
Ordynat wyglądał jak piorunem rażony. Blade jego oczy rozszerzyły się i usta zbladły.
Celina mówiła dalej:
— Czuję, że jako gospodyni domu postępuję niegrzecznie, ale usuwam ten wzgląd światowy tam, gdzie idzie o mój spokój rodzinny...
— Pani, — wyjąknał młodzieniec, — ma foi, nie pojmuję, czem mogłem obrazić...
Celina uczyniła lekceważący gest swoją drobną rączką i odparła niedbale:
— Ach, nie obraziłeś mnie pan, tylko... znudziłeś!
Cios ten więcej niż wszystko pobudził do życia Ordynata. Blada twarz jego okryła się rumieńcem, oczy błysnęły. Ocknęła się w nim duma, czy gniew zawrzał, czy może zebrała odrobina istotnej sympatji dla pełnej wdzięku kobiety, którą się był rozmarzył.
— Pani! — zawołał nagle wstając, — ależ ja miałem nadzieję...
Drobna postać Celiny wyprostowała się i jakby urosła dumą i godnością. Surowem spojrzeniem, które dziwny koloryt nadało jej błękitnym źrenicom, zmierzyła młodzieńca i rzekła ze spokojem i wyniosłością:
— A któż panu dał prawo do roszczenia sobie podobnych nadziei? czy postępowanie moje? nie, a więc cóż? zapewne wiekuiste jego znudzenie, które skłoniło go do szukania rozrywki. Za przedmiot rozrywki obrałeś pan sobie mnie,