Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 063.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Celiny mięko oparta leżała na piersi Stanisława, on usta swe na białem jej czole oparł długim pocałunkiem. Milczeli, ale serca ich uderzały żywem rozkosznem tentnem, a widmo nieszczęścia odstraszone tą chwilą wspólnego ich zachwytu, usunęło się w najciemniejszy kąt salonu, z dala im tylko grożąc, że nie opuściło ich jeszcze.


∗             ∗

Tymczasem Graba wyszedłszy z mieszkania państwa Klońskich, szedł ulicą lekkim na pozór i swobodnym krokiem, ale na pochylonej twarzy jego był wyraz głuchego gniewu i rozdrażnienia.
Nagle poczuł czyjąś rękę na swem ramieniu i posłyszał za sobą głos:
— Moje uszanowanie panu!
Obejrzał się i zobaczył Jodka.
Par Dieu! — zawołał, — chciałbym wiedzieć, jakim sposobem ręka twoja dostała się na moje ramię. Musiałeś chyba kochany Jodku wspiąć się na palce, aby go dosięgnąć, i tym poufałym sposobem zwrócić na siebie moją uwagę.
— Daję słowo uczciwego człowieka, że odgadłeś, — odparł Jodek. — Ależ bo nie każdemu dano dorosnąć pańskiej wielkości, — dodał z właściwym sobie uśmiechem, w którym z za pochlebiającej dobroduszności przebijała myśl wsteczna.
— A, — rzekł Graba, — masz słuszność!
— Ale nie o to idzie, — ciągnął dalej Jodek, — chciałem właściwie zapytać, czy żona pańska wyszyła jakie antypedjum, czy jaki ornat do klasztoru OO. Dominikanów?
— Mój kochany, nie baw się tylko w rebusy, — wy-