Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 093.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cach? Gdzież była ta młodzież, która rozmową pełną salonowej ogłady, śmiałością obejścia się, możebną tylko ludziom czującym się w sferze właściwej sobie, mogłaby wlać werwę, ożywienie, interes w półsennie tańczące lub rozmawiające, rozstrzelone po obszernych salonach i znudzone grupy? Młodzieży takiej była w M. dość znaczna liczba i wszyscy jej przedstawiciele zaproszeni przez panią szambelanowę, znajdowali się na jej wieczorze, ale po większej części nie tańczyli i nie wdawali się w rozmowy z paniami, ale w pokojach Tozia umieszczonych na końcu mieszkania obsiedli zielone stoły, albo z cygarami w ustach rozłożyli się po kozetkach, prowadząc wesołą kawalerską pogadankę. Nie pomogły usilne nalegania gospodyni domu, aby połączyli się z tańczącem i bawiącem się w salonach towarzystwem. Ten i ów wezwany przez nią po nazwisku, przez grzeczność opuszczał męskie zebranie, wchodził do salonów, przetańczył kilka razy polkę lub jednego kadryla i znikał coprędzej pociągany ku pokojom Tozia urokiem dam pikowych, cygar, swobodnych śmiechów towarzyskich i przekąsek rozstawionych po stolikach z dodatkiem butelek, z któremi w męskiem gronie można było bez ceremonji się obchodzić.
Martwą jednak i nudzącą się większą część gości pani Słabeckiej, ożywiło cokolwiek jedno od początku wieczoru zadawane ze wszech stron pytanie: — Gdzie był pan Jodek? W istocie, pana Jodka nie było, ani między poziewającem i plotkującem gronem, ani między froterami, ani między huczną w pokojach Tozia bawiącą się młodzieżą. A publiczność tak była przyzwyczajoną do jego wszechbytności, był on takim warunkiem sine qua non każdego zebrania, każdej zabawy, że obecność jego, mianowicie w domu pani szambelanowej, której był ulubieńcem i gościem codziennym, stanęła przed wszystkimi w postaci niewytłumaczonego,