Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 098.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

się na przemian. Powstał żywo i rzekł do mężczyzny, któremu przegrał:
— Przepraszam pana! wnet przyniosę jego pieniądze!
To rzekłszy, szybko przebiegł swoje pokoje dążąc ku mieszkaniu matki i siostry.
W gabineciku pogrążonym w bladawem świetle niebieskiej u sufitu wiszącej lampy, na małej kozetce siedziały obok siebie Ryta i Kamila.
Opuściły znać przed chwilą gwarne salony, i znalazłszy samotny kątek, rozmawiały z sobą półgłosem.
Tozio bardzo blady, drżący i ze zmienioną twarzą zbliżył się do siostry i pochwycił gwałtownie jej ręce.
— Ryto! — szepnął ochrypłym głosem, — pójdź! mam ci coś powiedzieć!
Ryta przerażona zmienioną twarzą brata, porwała się z miejsca i oboje odeszli w głąb pokoju.
— Ryto! — szepnął Tozio ściskając obie ręce siostry w swoich rozpalonych dłoniach, — Ryto! ratuj mnie od hańby! przegrałem więcej pieniędzy niż ich miałem przy sobie! zapomniałem się! uniosłem! sądziłem, żem miał w pugilaresie jeszcze paręset rubli, tymczasem już nic nie było! Muszę natychmiast oddać dwieście rubli, których nie mam... Nie zapłacić długu kartowego, to okropność! skonałbym ze wstydu!...
Ryta załamała ręce.
— Nie mam pieniędzy! — jęknęła, — marszałek B. nie oddał mi jeszcze procentu od mojej sumy, a wczoraj ostatnie sto rubli oddałam jednemu z wierzycieli mamy, który byłby zgubiony, gdyby tych pieniędzy nie odebrał!
Tozio zachwiał się i oparł o ścianę.
— A mama? — zapytał ledwie dosłyszanym głosem, czy ma teraz pieniądze?