Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 109.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tozio ze wzrokiem utkwionym ciągle w ziemię, wyszeptał głosem stłumionym od chrypki i przerywanym częstym kaszlem:
— Mówiłem ci, że przegrałem dziś więcej niż miałem, uczyniłem to bezwiednie... sądząc, że posiadam jeszcze tyle pieniędzy, ile stawiłem na kartę, byłem w uniesieniu, wśród którego utraciłem pamięć... Groza mnie ogarnęła gdy pomyślałem, że przyjdzie mi wyznać przed towarzyszami, że nie jestem w stanie zapłacić natychmiast kartowego długu, który między nami za najbardziej honorowy dług się uważa.. tyś nie miała też pieniędzy... pojechałem do kuzynek Jedlińskich, sądząc, że one mi pożyczą paręset rubli jak już wiele razy pożyczały... nie znalazłem ich w domu... służąca, która mi drzwi przedpokoju otworzyła powiedziała, że są u pani Klońskiej i tam noc przepędzić mają. W czasie jej opowiadania stałem zrozpaczony, osłupiały, ostatnia deska zbawienia usuwała się z pod stóp moich, przez głowę myśl mi przebiegła o tem, jak wrócę do domu, do towarzyszy, nie przynosząc z sobą przegranych pieniędzy... przez chwilę miałem popęd udać się ztamtąd nad brzeg rzeki i wskoczyć do wody... myślałem, że i tak długo już żyć nie będę... wszystko więc jedno, prędzej czy później, skończę tę nędzną, bezcelną, grzeszną egzystencję moją...
Ryta głucho jęknęła.
— Co tobie Ryto? — mówił dalej Tozio nie podnosząc jednak na nią oczu, — przeraża cię myśl samobójstwa, którą na chwilę powziąłem, a jednak byłoby lepiej, abym spełnił tę zbrodnię niż inną, której się dopuściłem... Boże! jak ci to powiem...
Znowu zaniósł się kaszlem i krople krwi zwilżyły mu spalone usta. Ryta pociągnęła głowę jego na swe ramię i rzekła cicho: