Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 113.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mego brata... Marzyłam, że sam dopomożesz mi urość moralnie i umysłowo, i że oboje spełnimy godnie trudne lecz szczytne obowiązki przywiązane do położenia, w którem przyszliśmy na świat...
— Ryto, Ryto! — zawołał Tozio podnosząc głowę, — przestań! nie mów tak do mnie, bo skonam z żalu i zgryzoty sumienia...
Ryta otoczyła go obu ramionami i przycisnęła do piersi.
— Bracie mój, — rzekła wśród łez, które cicho po jej twarzy płynęły, — wszak nie wszystko jeszcze stracone, może to coś przebył i przebywasz jest tylko próbą zesłaną na oczyszczenie twe i ukazanie ci, kędy jest prawda i dobro. Gdy odzyskasz zdrowie i wrócisz do sił, to się odmienisz i wyrzeczesz nabranych nałogów i będziesz jeszcze takim jakim cię widzieć pragnęłam... nieprawdaż?
I z za łez patrzyła w twarz brata.
Tozio zakrył twarz rękami i po chwili wyrzekł z rozpaczą:
— Wszystko stracone siostro, bom już przeżył siebie, bo życie moje krótkie, umrę...
Nastała chwila zupełnego, uroczystego milczenia. Brat i siostra siedzieli obok siebie połączeni silnym uściskiem, oboje łzawemi oczami patrząc w przestrzeń. Przed wzrokiem ich blade i z okrutnem obliczem musiało stać widmo nieubłaganej śmierci, śmierci przychodzącej, aby porwać człowieka, który przez lat kilka wciągał w pierś swoją tyle wiedz i wrażeń, że porwały w nim one wszystkie nici życiowe.
— Umrę, — wyrzekł Tozio bardzo cicho i uroczyście nieledwie, — czuję to i wiem o tem. Umrę nędznie, zabity kartami, trunkiem i niskiem użyciem rozkoszy, które są źródłem życia dla rozumnych i uczciwych, a źródłem śmierci dla takich jak ja pasożytów i szaleńców. Umrę z poczuciem