Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 118.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miast z piskiem pogonił szczury, które załopotały w zapiecku. Chaita zastukała do drzwi sypialni Wigdera, zawołała do niego kilka słów po żydowsku i wyszła. Ryta spojrzała za nią przez drzwi półotwarte i ujrzała żydówkę siadającą na progu niby na straży, a po chwili z łokciem wspartym na kolanie i twarzą na złożonej pięści kiwającą się i mruczącą pod nosem jakiś pacierz wyjęty z Talmudu.
Po chwili skrzypnęły drzwi i w izbie ukazał się Wigder. Gładził swoją siwą, długą brodę i patrzył na twarz przybyłej ciekawem spojrzeniem swych przenikliwych i rozumnych oczu.
— Kogo mam przyjemność widzieć? — ozwał się z lekkim odcieniem szyderstwa w głosie.
— Jestem Ryta Słabecka, — odparła siostra Tozia podnosząc głowę z mimowolnym może gestem dumy i godności.
Żyd uchylił jarmułkę i wskazał krzesło.
Ale Ryta nie usiadła.
— Brat mój, — zaczęła wprost przystępując do rzeczy, — brat mój zastawił wczoraj u pana dwa futra sobolowe, przyszłam je wykupić.
— A, — rzekł żyd, — czy gotowemi pieniądzmi?
I znowu ironicznie uśmiech przebiegł wąskie jego usta. Ryta zarumieniła się lekko, ale wyżej jeszcze i dumniej głowę podniosła i patrzyła na żyda tak śmiałym wzrokiem, że spuścił oczy.
— Nie, — odrzekła po chwili, — pieniędzy nie mam, ale przyniosłam panu moje klejnoty.
Zdziwienie odmalowało się na twarzy Wigdera.
— Hm! — mruknął i spojrzał na młodą pannę badawczo.
— Przepraszam panią, — rzekł, — ale ja stać nie