Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

po parę razy dziennie wchodził i wychodził z pokoju Celiny, wyprostowany zawsze i wyprowadzany przez Komorowskę bocznemi drzwiami i wschodami, kędyś przez garderobę, gdzie go nie tylko pan domu, ale nawet żaden z domowników widzieć nie mógł.
Pewnego dnia poczciwa sługa znalazła się w wielkim kłopocie, bo zaledwie przeprowadziła prawnika przez dziedziniec i zamknęła za nim boczną furtkę podwórza, przez główną bramę wszedł wracający z miasta Stanisław.
— Kogo tam pani Komorowska tak tajemniczo wypuszcza z dziedzińca przez boczną furtkę? — zapytał wesoło wstępując na wschody.
Komorowska zatuliła całą twarz wielką chustką, którą miała na głowie i odpowiedziała niedbale:
— A to proszę pana pewien przyjaciel mego nieboszczyka przychodził mnie odwiedzić.
— A, — zaśmiał się Stanisław, — przyjaciel nieboszczyka! to podejrzana sprawa! Czy pani wiesz o tem, że najniebezpieczniejszymi dla serc kobiecych są przyjaciele żywych i umarłych mężów? Może wkrótce zaprosisz nas na wesele?...
Komorowska z łoskotem nos otarła i odpowiedziała:
— Wolne żarty panu.
Poczem żywo zemknęła bocznemi drzwiami do garderoby.
Stanisław wszedł śmiejąc się do pokoju żony.
— Czy wiesz Cesiu, — rzekł siadając przy niej, — że twoja Komorosia miewa jakichś tajemniczych gości, których wypuszcza przez boczną furtkę. Żartowałem z niej i powiedziała mi, że jakiś przyjaciel jej nieboszczyka przychodził do niej. Pytałem jej czy nie wyprawi nam wesele.
Celina zalała się żywym rumieńcem.
— A tyż się czego rumienisz? — zawołał ze śmiechem