Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 142.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

I w przystępie wesołości właściwej jej naturze, a która całkiem już do niej wróciła, porwała zdziwioną i oszołomioną Komorowskę i przyśpiewując walca, poczęła kręcić się z nią po pokoju.
— Chryste Panie! — zawołała zdyszana służąca, — co też to pani dokazuje!... Panie odpuść!... obudzisz pani dziecko!...
Celina śmiejąc się głośno i przeciągle, stanęła i zawołała:
— Ach, moja Komorosiu, jestem tak szczęśliwa, żebym w tej chwili cały świat zaprosiła do tańca!
Stało się co przepowiedziała Komorowska, dziecina się obudziła i z głębi kolebki ozwała się słabiuchnym dziecięcym śmieszkiem, jakby chcąc przedrzeźniać radosny śmiech matki.
Celina poskoczyła, wzięła dziecko na ręce i stanęła z niem na środku pokoju. Wpatrywała się w nie długo, długo, aż oczy jej zwilgotniały, pochyliła się i strumień łez — słodkich łez radości spłynął na główkę dziecięcia, które ze śmiechem i wykrzykami bawiło się złocistemi lokami matki.
Komorowska patrząc na to wszystko z boku, gładziła swój czarny wąsik i z radości z straszliwym łoskotem nos ocierała.
Stanisław niewidziany przez żonę, stał w progu ogarniając ją i dziecię wzrokiem niewypowiedzianej miłości.
Widmo nieszczęścia, które dotąd siedziało jeszcze w kątku mieszkania, uciekało coprędzej za góry i lasy, aby już więcej nigdy nie powrócić tam, kędy zwyciężonem zostało pełną przebaczenia i rozumu miłością kobiety.