Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 171.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ryta przyciągnęła jego głowę i położyła ją na swojej piersi.
— Pocałuj mnie! — szepnął tak cicho, że schylona nad nim siostra ledwie dosłyszeć go mogła.
Ryta usta swe przycisnęła do jego czoła długim, żałosnym pocałunkiem.
— Byłaś moim dobrym aniołem... — wyszepnął jeszcze Tozio, — pamiętaj o mnie... kochałem cię... a teraz módl się... już kończy się wszystko...
Ryta przez chwilę zbierała siły, które zdawały się ją opuszczać, powoli jednak uroczysta moc i powaga na twarz jej wystąpiły, zwolna i zcicha zaczęła mówić natchnionym głosem:
— Z głębokości, w które mnie pogrążyły grzechy moje...
— Grzechy moje... — ozwał się za nią cichy szept umierającego.
Ryta modliła się dalej:
— Wołam do Ciebie Panie, Panie...
— Panie!... — powtórzył głos konającego, a był jak tchnienie słaby i rozwiewny.
— Wysłuchaj głosu mojego... — wymówiła Ryta.
Tozio nie powtórzył.
Ryta oczy wzniesione w górę zwróciła na twarz brata i krzyknęła rozpacznie.
Tozio już nie żył.


∗             ∗

W bramie domu zaturkotała kareta, a po chwili pani szambelanowa wchodziła do jadalnej sali zrzucając futro, którem była okryta, na ręce idącego za nią lokaja.