Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 176.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sądzonym on będzie strasznie sądem pokoleń i potępiany na zagubionej duszy piętnem ich przekleństwa, albowiem zabrał im to, co do nich należało.
Matka tracąca przez śmierć niemowlę, które ócz pojęcia na świat ten nie otworzyło jeszcze, niech w żalu swym spocznie na węzgłowiu rezygnacji, a jeśli ma wiarę żarliwą, niech oczekuje dnia, w którym dziecię swe ujrzy aniołem u stóp tronu Bożego. Ale niech nie będzie spokoju, ani pociechy, ani nadziei dla matki, której syn poszedł na manowce występku i roztrwonił marnie skarby ducha swego. A jeśli jeszcze stało się to za jej winą, niech matka taka rozedrze szaty swe na sobie i z trwogą oczekuje dnia sądu groźnego, w którym Bóg ją zapyta: — Matko! coś uczyniła z dzieckiem twojem?
Teraz, gdyśmy już wyczytali tajemnicze zgłoski, jakie śmierć wypisała na czole zmarłego młodzieńca, wróćmy między żyjących i opowiadajmy im, jako winy rodziców w straszliwych skutkach spadają na głowy synów, i jako duchy przeszłości żalą się i płaczą na widok zmarniałych ludzkich żywotów.

X.

W parę tygodni po śmierci Tozia, pani szambelanowa siedziała w salonie w głębokim pogrążona fotelu i jak przystało matce, która niedawno utraciła syna, ubrana była w czerni. Zamyślona, lecz myśli jej nie musiały być miłe, bo niepokój malował się w jej małych, szczebiotliwych oczach.
Otworzyły się drzwi i w salonie stanął pan Jodek.
Tak, on to sam był ze swoją niską i krępą figurą, a łysiną i brodawkami na twarzy, ale jakże zarazem inny!