Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 210.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zupełna cisza zaległa izbę. Graba stał oparty plecami o ścianę. Twarz jego miała ponury wyraz, rękę przycisnął do piersi, głowę pochylił nisko. Zapominając znać o tem, gdzie się znajdował, zapadł w jedną z tych czarnych dum, które mu często zapełniały długie bezsenne nocy.
Minęło pół godziny.
Nagle rozwarły się szeroko drzwi sypialni Wigdera i Graba dłonią oczy zakrył, tak silny blask wzrok mu uderzył. Jednocześnie usłyszał głos żyda mówiący:
— Pójdź pan! zbliż się!
Postąpił kilkanaście kroków jak człowiek, który nie wie sam, co się z nim dzieje.
Widok, który miał przed sobą był w istocie taki, że mógł wprawić w zdumienie nawet człowieka o przytomniejszej i zdrowszej myśli, niż była jego w tej chwili.
Było to wśród ciemnego i brudnego mieszkania lichwiarza świetne zjawisko, niby czarodziejską wywołane mocą.
W sypialni Wigdera od sufitu spuszczał się wieloramienny pająk błyszczący mnóstwem zapalonych świec jarzących; spływające od świeczników długie kryształowe smugi łamały w sobie światło splatając się niby w wielki dyamentowy wieniec. Naprzeciw drzwi na stole, zasłanym bogatym jaskrawym kobiercem, stała tablica Dziesięciu Przykazań pomiędzy dwoma uświęconemi lichtarzami z kunsztownie urabianego srebra, a nad nią objęty ramą złocistą wisiał na ścianie portret Mojżesza. Światło z pająka rzucało się prosto w twarz wielkiego zakonodawcy, uwydatniając poważną głowę o groźnych i wspaniałych rysach. Dalej, dalej już wzrok przesuwać się mógł powoli tylko i z trudnością, bo zaćmiewały go co chwila snopy świateł i barw. W koło były tam szafy obejmujące ściany od sufitu do podłogi, zamykane znać zwykle na ciężkie zasuwy i rygle, ale teraz otwarte na