Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 211.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ościęż i ziejące niezmiernem bogactwem. Oko patrzącego długo nie mogło oswoić się z tą rozmaitością przedmiotów jednostajnych przepychem, i zwolna dopiero występowały one z powodu światła, układając się w czarodziejskiej symetrji obrazy.
Tak w jednej stronie widziałeś tam kwadrat obejmujący wszerz i wzdłuż kilka łokci, a zapełniony zegarkami różnej wielkości, wiszącemi na różnej grubości łańcuchach. Zegarki te milczące były, bo dawno znać niczyja ręka nie pobudziła do ruchu ich mechanizmu, a jednak nieme ich twarze mówiły, mówiły głucho, opowiadając historje różne. Oto naprzykład wzrok twój zatrzymał się na dużym kieszonkowym cylindrze o surowej powierzchowności, która zdawała się gardzić wszelkiemi ozdobami, poznawałeś od razu, że kiedyś spoczywać na nim musiało oko uczonego. Znużony długim mozołem pracownik jakiś liczył na nim godziny swych trudów, a potem przygnieciony biedą będącą częstym udziałem myślicieli, rozstał się z wiernym przyjacielem, jedynym powiernikiem jego bezsennie nad książkami spędzonych nocy. Tam znowu spostrzegłeś maluchny zegareczek, istne cacko dziecięce, niby kroplami rosy osypany brylantami i błękitną niezabudką pośrodku, i zdawało ci się, że owiewa cię woń buduaru wytwornej damy, że widzisz piękną kibić okrytą jedwabiem i wielkie smętne oczy kobiece zwrócone na wskazówki, które zbyt wolno się posuwają, aby dobiedz chwili — przybycia kochanka. A obok zegarka o wymownej niezabudce, na grubym misternie ze złota urobionym łańcuchu, wisi inny, wytworny, kunsztowną rzeźbą okryty, jakiś bogaty pan przywiózł go znać z obcych krajów i spoglądał nań w czasie uczt długich i częstych, zanim uczty te pana i zegarek powiodły w progi lichwiarza.
Smutne to były historje, które opowiadały zegarki