Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 013.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
I. W bogatym dworze.

Siódmy dziesiątek bieżącego stulecia zbliżał się ku końcowi, a nikt bez niedokładności powiedziéć-by nie mógł, aby zbyt bystrym i błyszczącym prądem w przeszłość uchodził, gdyż ojcowie i praojcowie jego, czyli poprzedzające go lat dziesiątki, tyle na niego ciężkich garbów zwaliły, tylu bliznami oblicze mu poorały, że nieborak pełzł raczéj, niźli biegł do swego kresu, chromając na obie nogi, przecierając oczy, prochem żgliszcz zasypane i wilgocią łez omglone, smutny, strudzony, tysiące ludzi smutnych i strudzonych na barkach swych dźwigając ku przyszłości nieznanéj, a czy jaśniejszéj? Rozwiązanie pytania tego zależało w znacznéj części od tych, których gwałtowną potrzebą, zarówno jak świętym było obowiązkiem, wygładzać garby, zaleczać rany, obmywać oczy w zdrojach światła, aby błędne drogi rozpoznawać mogły, krzepić serca i ręce w ciężkich, lecz zbaw-