Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 077.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek, najwięcéj dwudziestosześcio lub siedmioletni, postawę miał szlachetną i zarazem energiczną, twarz o rysach delikatnych, ale ogorzałą. Biała obszewka, na znak grubéj żałoby otaczała ubranie jego, które, z cennego materyału, w pomyślniejszych snadź czasach, sporządzone, odbijało przy ubogich ścianach i sprzętach dworku, jak resztka minionego bogactwa na tle obecnéj biedy. Czynny był i posiadał widocznie wielką znajomość gospodarstwa wiejskiego, którą téż natychmiast stosować zaczął w urządzaniu małego folwarku. Ludzie, patrzący na usiłowania jego i słuchający rozporządzeń, jakie wydawał nielicznéj swéj czeladzi, nie dziwili się bynajmniéj téj czynności i temu znawstwu; wiedzieli bowiem, że Wacław Sieciński najstarszego syna swego posyłał do szkoły agronomicznéj, poczém uczynił z niego sobie pomocnika w zarządzaniu obszernym i wzorowo urządzonym majątkiem.
Bardzo prędko po przybyciu swém do Wólki, rozejrzawszy się w gospodarstwie i dworku, Józef Sieciński udał się pewnego dnia do małéj wozowni, stojącéj w rogu podwórka pomiędzy większemi od niéj nieco stajnią, oborą i stodołą, a służącéj za skład tak dla narzędzi rolniczych, jak dla różnych starych, nieprzydatnych rupieci. Pomiędzy wozami gospodarskiemi i świeżo sporządzonemi dworskiemi pługami i bronami, wepchnięty w najdalszy kąt budowy, stał tam powóz, bardzo staroświecki i wielce prosty, ro-