Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ale nagie; dwa okienka, wychodzące na mroczne podwórko; starą jesionową kanapkę, kilka takichże krzesełek, parę stołów, podłużne wązkie lusterko nad kanapą i komodę, na któréj panny ekonomówny, córki ostatniego rządcy Wólki, przez zapomnienie lub umyślnie, zostawiły wazonik z kwiatami, wyrobionemi z włóczki, okryty kloszem szklanym, wzdłuż i w poprzek pękniętym.
Przed kanapą na stole paliła się lampa, którą Józef w przeddzień przybycia rodzeństwa sprowadził z sąsiedniego miasteczka; obok lampy stała taca z kilku szklankami, bochenkiem czarnego chleba i trochą masła na fajansowym spodku. Na środku izby leżały podróżne tłómoki przybyłych, wniesione przez woźnicę, który, spełniwszy swe około nich zadanie, pośpieszył coprędzéj do swych strudzonych szkapiąt. Kiedy siedm osób weszło do izby téj, któréj znaczną część zajmował piec z zielono pomalowanych cegieł, stało się tam tak ciasno, że nikt poruszyć się prawie nie mógł bez potrącenia czegoś lub kogoś. To téż wysoka i wiotka panna, która, wraz z prowadzącym ją za rękę bratem, weszła do izby, opuściła się wnet na krzesło najbliżéj stojące i, nie myśląc o zdjęciu z siebie futra, nie odrzuciwszy nawet z twarzy czarnéj zasłony, pozostała nieruchoma, z kibicią na przód nieco podaną, z obwisłemi rękoma, w postawie znękanéj i bezsilnéj. Do kolan jéj przycisnęły się dzieci milczące, z pochy-