Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

myślonych oczach zjawiło się uczucie podobne do radości.
W parę minut potém Józef i Stefan znaleźli się sami. Z sąsiedniéj izby dochodziły ich żałosne głosy dzieci, uskarżających się na twarde posłanie, które im przygotowano.
— Ja nie chcę spać na ziemi! — wołała Klemensia, — ja chcę swego łóżeczka, które miałam w Siecinie! gdzie mój piękny obrazek, który mi mama zawiesiła nad łóżeczkem. Ja chcę swego pięknego obrazka!
— Anusiu! — żałosnemu głosowi dziecka zawtórował słaby i rozbolały głos Katarzyny, — podaj mi, Anusiu, flakon z wodą kolońską! głowa mnie strasznie boli!
— Anusiu! — wołał jeden z małych chłopców, — gdzie książki z obrazkami, które miałem w Siecinie! ja chcę swoich ładnych książek! dla czegoś ich nie zabrała, Anusiu!
— A mój pałac z alabastru i konik na sprężynach? — zawołał drugi chłopiec, — czy i to także zostało w Siecinie?
Klemensia płakała głośno po swojém łóżeczku, chłopcy przypominali sobie coraz nowe zbytkowne cacka, których w Wólce nie było; Katarzyna jęczała z cicha, wyrzekając na straszny ból głowy.
Dwaj bracia, pozostali w bawialnéj izbie, słuchali tego smutnego gwaru, śród którego słyszéć się