Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bieg sprawek drobnych, lichych, niemniéj jednak trapiących, i samą małością swą a nieustannością ciężko nużących. Zamiłowania zresztą Stefana, rodzaj nauk, jakim oddawał się przez kilka najpiękniejszych lat swéj młodości, nie usposobiły go ani pociągały do rolnictwa. Katastrofa, która w nagły i straszliwy sposób zdruzgotała spokój i pomyślność całéj jego rodziny, oderwała Stefana od ulubionych mu nauk; skutki jéj wrócić mu do nich nie pozwoliły. Z szerokiego ogniska wiedzy, w którém zostawał, znalazł się przerzuconym do wioski ciasnéj, zapadłéj, odludnéj, napełnionéj troskami i łzami. Widoku łez kobiecych i dziecięcych Stefan znieść nie mógł; bolały go one, gdyż płaczące istoty były mu drogie; raziły i niecierpliwiły, gdyż sam, własne żale i tęsknoty ukrywszy pod zasłoną zewnętrznego spokoju, tego samego wymagał i spodziewał się po innych. Unikał téż często rodzinnego grona i długie godziny przesiadywał w ciasnéj izdebce, przy małém okienku, wychodzącém na nagi w téj porze ogród warzywny, pomiędzy kilkunastu książkami, które uratować zdołał z ogólnego rozbicia. Szczupły jednak zasób wiadomości, jaki znajdował w książkach, oddawna już znanych i przeczytanych, nie mógł zapełnić mu długich szarych dni jesiennych i nieskończonych zimowych wieczorów; zbyt młodym był i pełnym energii, aby mu życie medytacyjne wystarczyć mogło. Ze wszystkich żywiołów, składających położenie, w jakiém znajdował się, naj-