Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

co najmniéj, stała-by się zgorzkniałą, schorowaną, rozjątrzoną, nieznośną sobie i innym istotą; ty i Anna, zapracowali-byście się bezowocnie; dzieci, zaniedbane i dziko wzrastające, poniosły-by szkodę na umysłach i charakterach, nigdy może nie nagrodzoną. Gdybyśmy byli tylko dwaj, ty uczynił-byś z sobą i z Wólką, cobyś chciał i mógł, ja, choćby pieszo, wrócił-bym do Uniwersytetu, i o głodzie i chłodzie kończył nauki. Ponieważ jednak jest nas siedmioro, a więc siedm różnych charakterów, organizacyi, wieków i losów, względy są liczne i skomplikowane, obowiązki twoje i moje wielkie, rada powinna być śpieszną, natychmiastową...
— A więc? — z niepokojem i wzrastającém wzruszeniem zapytał Józef.
— A więc, za kilka dni, jak będę mógł najprędzéj, jadę do Wilna, i tam, pośród tłumu ludzi, różnorakich potrzeb i wynikających z nich zajęć, szukać będę dla siebie pracy, zarobku, miejsca, które-by dało dach, chleb i nadzieję lepszéj przyszłości mnie i moim.
— Stefanie, Stefanie! — ze smutkiem wymówił brat starszy — czasy są ciężkie... dla nas...
— Wiem o tém — odpowiedział Stefan — niemniéj jednak żyją tam na świecie ludzie z podobnemi naszemu nazwiskami...
— Cierpią strasznie...
— Zapewne — odparł Stefan. — Rozumiem téż