Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 153.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lub innych tym podobnych, niekoniecznie do utrzymania życia niezbędnych przedmiotów, człowiek każdy, czy to kupcem, czy czém inném będący, powinien przed nią dłoń swą zamykać. Inaczéj wspierać będzie próżniactwo, złe nałogi, i sam, koniec końców, prędzéj, czy późniéj, w skutek źle zrozumianéj czułości serca, spadnie na barki miłosierdzia publicznego.
Widoczném było, że młody Brochwicz nie mógł zgodzić się w zupełności na poglądy, wyrażone przez kupca. Przychodzili mu na pamięć żebracy, którzy tłumnie i często zjawiali się na dziedzińcu Brochowskiego dworu i odchodzili ztamtąd zawsze obdarzeni hojnie. W jednym tylko kształcie tym znając i rozumiejąc miłosierdzie, Maryan oburzał się przeciwko usłyszanéj teoryi czynienia wyboru pomiędzy proszącymi o jałmużnę i pilnego przestrzegania własnéj przedewszystkiém niezależności. Patrzał na Stefana z trochą rozczarowania w wyrazie oczu, gdy do sklepu wszedł lokaj w liberyi.
— Od pana Ignacego Wirskiego — rzekł służący, podając kupcowi długi spis żądanych przedmiotów.
— Czy są tu orzechy włoskie? — zadźwięczał w drzwiach sklepu cienki głosik niewieści.
— Są pani — odpowiedział kupiec.
Kobieta z dwojgiem dzieci przystąpiła do kantoru.