Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 156.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dałem mu u siebie zajęcie — rzekł Stefan, a zmieniając prędko przedmiot rozmowy dodał: — ale nic mi nie mówisz o sobie, Marysiu; cóż jednakże robiłeś przez te lat kilka?
— Dwa lata przepędziłem za granicą — odparł Maryan.
— W jakim kraju, czy raczéj w jakiém miejscu?
— Wszędzie po trosze. W Wiedniu, w Paryżu, najwięcéj w Bruxelli.
— Dlaczego tam najwięcéj?
— Chodziłem na Uniwersytet.
— Doprawdy? — rzekł Stefan — winszuję ci tego. Na jakiż wydział uczęszczałeś?
— Byłem wolnym słuchaczem.
Stefan uśmiechnął się.
— Tego ci nie winszuję.
— Sądzisz — przerwał, uśmiechając się również Maryan — że, będąc wolnym słuchaczem, nie uczyłem się niczego gruntownie i wyłącznie. I owszem, mój drogi, uczyłem się poznawać świat.
— Świat! — rzekł przeciągle Sieciński. — Jaki świat? francuzki, niemiecki, w ogóle tak zwany świat cywilizowanego Zachodu? Ale nauczył-żeś się również, Marysiu, znać ten świat, śród którego żyjesz ?
— Jakiż to naprzykład?
— A choćby ten, który zamyka się w granicach miasta Wilna i należącéj do niego gubernii? choćby