Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 164.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stkie inne. Ale śliczną masz uczennicę, Stefanie! nie prawdaż?
Ostatnie wyrazy Maryś wymówił tonem żartobliwym.
— Piękna Tośka — ciągnął z uśmiechem — ma w istocie piękne oczy, piękniejszą jeszcze figurkę i najpiękniejsze pod słońcem włosy. Jest to wprawdzie zdanie mniéj moje własne, niż całego świata. Co do mnie bowiem, nie mam szczególnego zamiłowania w takich jasnych blondynkach, jaką jest panna Teofila; wolał-bym także, aby nie była ona takiém rozpieszczoném dzieckiem. Bądź co bądź jednak, jest to piérwsza piękność w okolicy naszéj i, doprawdy, Stefanie, znalazło-by się na świecie wielu zapewne ludzi, którzy-by ci zazdrościli owych godzin lekcyi...
— Panna Natalska jest w istocie osobą piękną i sympatyczną — przerwał żartobliwą mowę towarzysza Sieciński. Wyraz ust jego był znowu surowy nieco, a oczy spokojne i obojętne spójrzały na wskazówki wydobytego z kieszeni zegarka. Maryan powstał.
— Pora ci już zapewne sklep swój zamykać, Stefanie — rzekł. — Nie potrzebuję ci mówić, jak cieszę się z tego, żem cię spotkał. Wszakże dwa lata siedzieliśmy razem na jednéj ławie, a koleżeństwo to pozostawiło w méj pamięci nieskończenie miłe o tobie wspomnienie. Pragnął-bym widywać cię, jak naj-