Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 165.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

częściéj, a także chcę cię prosić, abyś zapytał się sióstr swoich, czy pozwolą mi odnowić znajomość moję z niemi.
— Nie potrzebuję zapytywać ich o to — z pośpiechem odparł Stefan — Katarzyna i Anna z przyjemnością widziéć cię będą u siebie. Przyjdź do nas w niedzielę, bo jest to jedyna pora, w któréj siostry moje mają czas do przyjmowania gości...
— Jakto? — przerwał Maryan — więc i siostry twoje trudnią się także jakąś pracą?
— Mógł-żeś o tém wątpić? — z uśmiechem odrzucił Sieciński. — Jesteśmy ubodzy, mój drogi, a wśród ubogiéj rodziny, jeżeli jakakolwiek para rąk dorosłych próżnuje, jednym jakimś ustom braknie chleba, i jedna jakaś mała głowa pozbawioną być musi nauki i widoków przyszłości.
Mówiąc te słowa, Stefan zagasił zawieszoną nad kantorem lampę i, wraz z towarzyszem swym wyszedłszy na ulicę, zamykał drzwi sklepu.
— Gdzież mieszkacie? — zapytał Maryan.
— Rodzeństwo moje zajmuje mieszkanie, znajdujące się tuż przy sklepie, ja zaś mam oddzielny kącik tam... wysoko...
Maryan spójrzał na okno, ukazywane mu przez towarzysza, wystające nad dachem wysokiéj kamienicy.
— Wysoko to wprawdzie — dodał Stefan — ale cicho i spokojnie. Jeżeli kiedykolwiek, Marysiu, ze-