Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Młody kupiec patrzał na siostrę oczyma, w których tkwiło głębokie zadowolenie.
— Oddałem panu R. pieniądze, któreśmy wczoraj wieczorem razem z tobą, Anusiu, liczyli. Dwie trzecie części więc długu naszego zostały spłaconemi i sklep w jednéj trzeciéj już tylko nie jest naszą własnością. Jeżeli wszystko pójdzie tak, jak szło dotąd, za rok zaczniemy na własną rękę rozszerzać swoje interesa.
— Miejmy nadzieję, że wszystko iść nam będzie, jak szło dotąd — odpowiedziała Anna.
— Tak — dodał brat — miejmy tę nadzieję, bo spełnienie jéj zależy przeważnie od nas samych.
— Niezawodnie, Stefanie. Przebyliśmy już wszakże czasy najcięższe, długie trzy lata próby i nowicyatu. Wtedy, gdy ty spłacisz resztę długu panu R., a ja będę miała za co otworzyć zakład szycia, będziemy mogli powiedziéć sobie, że byt nasz teraźniejszy i przyszły został zapewnionym.
— Kto wie, kiedy nadejdzie ta pora? — rzekł Stefan, przeciągając rękę po czole — gdy zaś nadejdzie, pamiętaj o tém, że i potrzeby nasze zwiększą się także. Za parę lat Edmund ukończy gimnazyum i uda się na uniwersytet; Florenty wybierze sobie zapewne jakiś zawód w przemyśle, a wychowanie Klemensi rozpocznie się na dobre. Jeżeli do tego czasu staniemy w interesach tak, aby módz wszystkim potrzebom tym zadość uczynić, będziemy mogli dopiéro uważać się