Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziewczynkę i będę także, tak jak Kasia teraz, skarby zbierała...
— A cóż z niemi zrobisz, Anusiu? — zapytał Edmund.
— Co? — odparła siostra — poślę cię, chłopcze, na uniwersytet, abyś mi wykształcił się na doskonałego prawnika, a pannę Klementynę oddam na pensyą.
— Ona nigdy o sobie nie myśli! — zauważył Florenty. — Masz przecież wiedziéć, że o naszych uniwersytetach i pensyach Stefuś sam myśli bez ciebie! Bo przecież i on zbierać będzie pieniądze, jak panu R. wszystko zapłaci. Cóż więc z niemi pocznie?
— Co pocznie? — z roztrzepaniem zawołał Edmund — najmie piękniejsze mieszkanie, kupi ładne meble i ożeni się... ja nawet wiem z kim... z tą swoją piękną uczennicą, którą wczoraj widziałem jadącą w powozie...
Stefan, który dotąd milczał i z uśmiechem zadowolenia spoglądał na gwarzące rodzeństwo, wzruszył ramionami.
— Prawisz niedorzeczności, Edmundzie — rzekł. — Ożenię się wtedy dopiéro, kiedy wszyscy podorastacie i nie będziecie już potrzebowali ani mojéj opieki, ani zarabianych przeze mnie pieniędzy.
Wyrzekł to obojętnie, a nawet trochę żartobliwie, niemniéj jednak, patrzące na niego baczne oko