Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 183.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Katarzyny. Biała aż do kobiecości twarz i cała wytworna postać Maryana, dziwnie w istocie odbijała na tle nagich ścian i mniéj niż skromnych sprzętów ubogiego mieszkania. Udając się z piérwszą wizytą, nie zaniedbał on włożyć fraka i jasnych rękawiczek, a ubiór ten światowego młodzieńca, dość zwykły w salonach, tu raził prawie obok szarego i grubego surduta, który, okrywając postać młodego kupca, nie szpecił jéj wprawdzie, lecz nadawał mu bardziéj mieszczański i męzki pozór.
Maryan wydawał się zachwyconym odnowioną znajomością. Dla Stefana miał on zawsze przyjaźń i szacunek; Katarzyna musiała mu się wydać piękną i wykształconą; dzieci roztropnemi i zajmującemi; Anna... Na twarz Anny zwracały się najczęściéj oczy młodego gościa. Były to piękne błękitne oczy, na których dnie mieszkała widoczna skłonność do marzeń. Teraz jaśniały one żywém światłem za każdym razem, gdy spotkały się ze spokojném i otwartém spójrzeniem szafirowych źrenic, lub obiegały kształtną, energiczną kibić siostry i pomocnicy Stefana. Z niedającą się ukryć sympatyą, z rodzajem tajemnego uszanowania patrzał on na młodą pannę, którą wczoraj widział przez okno, pilnie szyjącą przy świetle lampy, którą dziś znalazł z kuchenném naczyniem w ręku, spokojną i niezmieszaną, a która teraz, zdjąwszy z wełnianéj sukni płócienny fartuch, siedziała wśród rodziny swéj, świeża, spokojna, z dwoma grubemi war-