Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przybierał akademickie nieco pozy, odgarniając bujne włosy z czoła, na którém jaśniała pojętność żywego i ciekawego umysłu, zwierzając się obecnym ze świetnych planów przyszłości, jakie układał już w swéj głowie, obiecując sobie, jak mówił, sposobić się do prawniczego zawodu. Młodszy chłopak, zgrabny, żywy, ale z twarzą nie tyle umysłowych zdolności okazującą, wdawał się téż w rozmowę, mniéj jednak chlubiąc się naukowemi zdobyczami i skromniejsze na przyszłość rozwijając zamiary.
— Zdaje mi się — wymówił z zupełną powagą — że zostanę zegarmistrzem. Podoba mi się to rzemiosło. Wszelkie mechanizmy, ręką ludzką urządzane, w szczególny sposób budzą we mnie ciekawość. Jeśli-bym udał się do wyższego naukowego zakładu, być może, iż naraził-bym tylko Stefana na niepotrzebne koszta, a siebie na zawód, gdyż sam czuję, że nauki przychodzą mi z trudnością. Wolę więc po ukończeniu gimnazyum pozostać tutaj i zająć się zaraz rzemiosłem.
Maryan słuchał mowy dwóch chłopców z najwyższém zajęciem. Obok swobody i wesołości prawie dziecinnéj, znać w nich było myśl nieustannie zwracającą się ku przyszłości. Z myślą tą wzrastali oni, jéj święcili obecne prace swe i usiłowania, przez nią uczyli się badać samych siebie i przyglądać się różnym drogom, na których ludzie znajdować mogą swoje jutro. Maryan spuścił oczy i zamyślił się. Być