Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Fi! ciociu Róziu! któż widział być taką metryką chodzącą, i to jeszcze dla panien?
— Marszałkowstwo Wirscy są także w Wilnie...
— A! czy są także? bardzo mię to cieszy, kuzynulku! Ona z Wójdkówny rodzi się... imponująca dama!
— Tuszę ma imponującą, a i synek jéj także...
— Wiem, wiem... Ignalek... rodził się w tysiąc ośmset czterdziestym piątym roku... bawiłam wtedy u Wójdków, rodziców pani Wirskiéj...
— Ależ niebezpieczna z ciebie osoba, ciociu Róziu! wszystkich lata na pamięć umiész. A ileż ich miéć może siostra panny Teofili, pani Adamowa Darzycowa?
Pytanie to zadał Maryan. Ciocia Rózia żywo zwróciła się ku niemu.
— A co ciebie, króleczku, lata pani Adamowéj obchodzą? To już mężatka, owoc tedy zakazany... ale wam podobno takie owoce najpiękniéj pachną...
— A ciocia lubiłaś owoce zakazane? — do ucha prawie szepnął jéj Maryan.
Pani Róża uderzyła go po ręku.
— Kochana kuzyna ślicznie wygląda — wtrąciła pani Herminia, jak się zdawało, dlatego tylko, aby przerwać gadaninę gościa, zaczynającą przybierać obrót drażliwy dla uszu Żanci.
— Ot, trzymam się jakoś, kuzynulku, z pomocą dobrego humoru... cała bo sztuka w tém, aby zawsze