Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 247.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cieni, nad jakiemi w duszy swéj córki czuwać umié tylko matka. Młoda panna powinna być białą, jak niezapisana karta papieru, żadnym pyłem ziemskiego życia nietkniętą. Uczucia jéj wszelkie powinny spać w niéj, nakształt iskierki, tlejącéj pod popiołem, aby ona nie wiedziała nawet, że je ma. Uległość, posłuszeństwo, pokora, są przymiotami, z których pomocą młoda panna przygotowuje się do tak ciernistego i pełnego walk życia, jak jest życie kobiety. Czyż zresztą może być inaczéj? Nie, Jean, ja córkę swoję wychowałam tak, jak sama wychowaną przez matkę byłam. Do dnia, w którym kapłan rękę mą związał z twoją, wzrastałam przy boku matki niewinna i nieznająca świata, ani siebie saméj, ślepo posłuszna woli rodziców, żyjąca więcéj śród kwiatów, gwiazd, obłoków, muzyki, niżeli śród warunków prozaicznego, powszedniego życia. Córka moja powinna posiadać wszystkie te usposobienia, z któremi ja sama szczęśliwą byłam i innych uszczęśliwiłam, i — jak mniemam, a nawet pewną jestem — posiada je i nigdy ich nie utraci.
Pan Jan od dawna już nie widział żony swéj, mówiącéj z takim zapałem, to téż patrzał na nią z widoczną czułością i przywiązaniem.
— Ani wątpię, moje życie — zaczął — że ty, jako matka i kobieta, lepiéj wiész, czego córce naszéj potrzeba, aby pozyskała w życiu spokój i szczęście, a cnotami swemi stała się godną zacnych prababek