Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 270.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rzewna jakaś nuta drgnęła snadź w jéj płochéj głowie, coś nakształt żalu ozwało się w piersi, która, długie i wesołe przeżywszy lata, śmiejąca się wciąż z nałogu i temperamentu, uczuwała może niekiedy, iż niestaje jéj czegoś, co zdobyte i zapracowane przez innych w zaraniu i południu, ozdabia im wieczór życia, a zbliżanie się do grobu mniéj straszném czyni.


VII. Żebrak we fraku.

W sali jadalnéj Brochwiczów, przy jedném z okien, siedziała pani Róża Cieciórkowa, wiążąc z czarnego jedwabiu przezroczyste mitynki, i od czasu do czasu podnosząc do ust dymiące się cygaro, które za każdém pociągnięciem składała na srebrnéj popielnicy. Tuż naprzeciw niéj, w niedbałéj postawie siedział Maryan, a z wyrazu twarzy jego poznać można było, że rozmowa z zabawną ciocią bawiła go i niecierpliwiła zarazem.
Godzina była południowa; ze stołu, umieszczonego po środku sali, nie zdjęto jeszcze całkiem przyborów do herbaty. Z przyległego salonu, pomimo drzwi szczelnie zamkniętych, wyraźnie dochodził piękny, i dość silny sopranowy głos kobiecy, próbujący śpiewać trudną jakąś aryą, inny męzki, pełniący wyraźnie