Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 338.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

talska, świetna panna, któréj od dzieciństwa kłaniało się nizko wszystko, co wkoło niéj żyło i oddychało, która przed trzema miesiącami jeszcze zaledwie wiedziała o tém, iż istnieją na świecie kupcy i tym podobni ludzie, a jeśli ich widywała z dala, myślała zawsze, iż są to nie zupełnie ludzie, ale tylko tak zwani ludzie; aby ona, piękna Tośka, dla któréj serce i usta macierzyńskie przepowiadały przyszłość, ubraną w to wszystko, w co przeszłość jéj ubraną była, to jest: w salony, powozy, jedwabie, perfumy i cukierki, i innéj przyszłości we śnie nawet przypuścić nie mogły, stanęła u ślubnego ołtarza ręka w rękę z kupcem, a potém — potém dopomagała mu ważyć na szalach dla przybywającéj do szarego, ciemnego sklepu, szaréj, ciemnéj publiczności, cukier i pieprz!... O! doprawdy! myśl taka była bardzo, ogromnie, nieskończenie śmieszną, i do śmiechu pobudzić musiała tak nawet wzruszoną i rozrzewnioną istotę, jak przed chwilą była Teofila.
Piękna Tośka śmiała się i białemi rękoma poprawiała koronki, bogato zdobiące jedwabny jéj stanik. W przeciągu krótkiego kwadransa, który przepędziła w tym pokoju, w sercu jéj, w głowie i w wyrazie twarzy, gościły naprzemian żal i uciecha, miłość i obojętność, burza i uspokojenie, uwielbienie i pogarda. Była-ż tak zmienną, niestałą, płochą? Nie; była istotą niedokończoną, w jednostronnym kierunku rozwijaną, od niedawna w dwa kierunki rozdartą, a żadne-