Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 378.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dném, cierniami, niebezpieczeństwami i różnemi zagmatwaniami napełnioném, zupełnie proste jest i jasne. Przyszłość twoja, w którą, z takiém spoglądasz przerażeniem, i uczciwość, o którą tak drżysz, w twoich tylko wyłącznie pozostaje ręku. Ojciec twój pragnie, abyś pojął za żonę kobietę, któréj nie kochasz, ku któréj poczuwasz nawet pewien stopień wstrętu. Jest-że on przeto, ten ojciec twój, średniowiecznym tyranem? Mógłże-by, a nawet chciałże-by cię przymuszać? Nie; nie ma on z pewnością chęci, ani téż posiada prawa do spełniania aktów absolutyzmu rodzicielskiego nad dorosłym synem. Zamiast tedy zbywać milczeniem i dwuznacznemi odpowiedziami namowę jego i przedstawienia, jak to dziś uczyniłeś, powiedz mu, że nie chcesz żenić się z panną Malwiną, Eulalią, Kunegundą, czy jak tam na imię onéj niefortunnie stręczonéj ci piękności, a nie ożenisz się z nią, i wielki twój kłopot skończy się ku zadowoleniu sumienia twego, które bardzo słusznie wzdryga się na myśl o przywłaszczeniu sobie cudzego dobra, za pomocą ślubnéj stuły, i honoru, który, jak wyraziłeś się przed chwilą, nie pozwala ci osiadać na fartuszku żoninym i zawdzięczać byt swój kobiecie, któréj...
— Byt mój! — zawołał Maryś, gwałtownie zrywając się z siedzenia. — Byt mój! mój byt, Stefanie! O! jakżeś ty nieuważnie mnie słuchał, jeśliś ze wszystkiego, com mówił, o moim tylko bycie