Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 423.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciemnym, i zapachami zagadkowéj natury napełnionym. Nagle z ciemności wyłoniona ręka, do wprzódy widzianéj rozczochranéj głowy zapewne należąca, otworzyła drzwi w jednéj z bocznych ścian kurytarzyka, i oczom dwóch kobiet przedstawiła się izba, dość obszerna, czysta, ze ścianami wcale porządném obiciem oklejonemi, ze sprzętami prostemi wprawdzie, ale całemi i czystemi. Nie była to już najgorza i najtańsza z izb hotelowych, w któréj zamieszkali zrazu Wąsikowscy, ale owszem, jedna z najporządniejszych i najdroższych. Zmiana ta mieszkania nastąpiła dzięki lekcyom, udzielanym przez Romana Gotarda w domu Brochwiczów. W głębi izby, na kanapce, czystém lecz spłowiałém płócienkiem obitéj, siedziała Wąsikowska w okularach i białym czepeczku. Przed nią na stole leżały spore kawały dość cienkiego płótna, z którego znać było, że wykroiła ona przed chwilą parę koszul męzkich, a teraz zajęta była pilnie ich szyciem. Na widok wchodzących kobiet, matka wędrownego artysty, zdziwiona i niemal przelękniona, podniosła się szybko z siedzenia i, położywszy na stole swą robotę, postąpiła parę kroków. Ale pani Róża nie pozwoliła jéj długo czekać na objaśnienia. W mgnieniu oka rozebrała się z szuby i kapturka i, mrugnąwszy na Żancię. aby uczyniła to samo, schwyciła za ręce gospodynią izby.
— A to, królowo moja, nie poznajesz mnie, jak widzę. Jestem Róża Cieciórkowa z Cieciórkowszczy-