Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 081.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

korzyła się przed tymi, o których przez chwilę, myśląc o saméj sobie, zapomniała...
Obu dłońmi powiodła po czole, uśmiéchnęła się do Katarzyny, pocałowała małą Klemensię, i szybkim krokiem przystąpiła do stołu, na którym stała lampa. Kilka minut zaledwie upłynęło, a bawialna izba oświetloną była białym płomieniem lampy, z pod małéj płyty kuchennéj buchał jaskrawy blask ognia, przy oknie, zasłoniętém płócienną roletą, szumiał gotujący się samowar.
— Nasza siostra obudziła się! — wesoło zawołał jeden z młodszych braci.
— O czém śniłaś, Anusiu, gdyś tak długo drzemała tam przy oknie? — zapytał brat drugi.
Anna wniosła do bawialni kilka talerzy i koszyk z bułkami. Twarz jéj była bladą, ale ożywiał ją uśmiech przyjazny, na dnie źrenic płonęły smutne iskry, ale powierzchnia ich odzyskała zwykłą swą przezroczystość. Postawiła talerze na stole, umieściła pośrodku koszyk, i odwracając się do brata, który zadał jéj żartobliwe pytanie, rzekła:
— Śniło mi się, że byłam daleko od was i miałam piękny domek, pełen kwiatów, obrazów, książek i śpiewających słowików... ale z daleka zobaczyłam, że wy płaczecie po siostrze waszéj, że wam źle bez niéj... Nie chciałam więc słuchać słowików, ani cieszyć się kwiatami i — wróciłam do was!...