Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nasz dzisiejszy i spokój naszéj starości. Ale mamy dzieci... jest to pociecha nasza i nadzieja. Jeżeli popełniliśmy błędy jakie, oni naprawić je powinni. Jeżeli nie zdołaliśmy pogodzić się z nowemi dla nas okolicznościami, oni się z nimi pogodzą. We wszystkich smutnych przejściach i niepewnościach, jakich doświadczałem ostatniemi czasy, a doświadczałem ich niemało, wzmacniała mię, pocieszała i na duchu podnosiła myśl, że może dzieci nasze...
— Szczęśliwsze od nas będą — uroczyście dokończyła pani Natalska, i raz jeszcze podając rękę panu Janowi, ze smutnym uśmiechem dodała: — i cóżbyśmy poczęli w tych strasznych dla nas czasach, gdyby nam i téj pociechy zabrakło? Tak, kochany sąsiedzie, ja także we wszystkich boleściach, walkach i trwogach życia mego, za jedyną dźwignią, wsparcie i zachętę miałam tę myśl, że może dzieci moje...
Nie dokończyła, bo oczy jéj napełniły się łzami. Odwróciła twarz, aby je ukryć, i tylko pełném przyjaźni skinieniem głowy pożegnała odchodzącego gościa.
W pół godziny po odejściu pana Jana, Tośka wróciła z przejażdżki... Znalazła matkę wzruszoną jeszcze i zamyśloną, a gdy zbliżyła się do niéj ze zwykłą pieszczotą, pani Natalska przyciągnęła ją ku sobie, spojrzała w jéj twarz czułym i badaw-