Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 106.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

własne swe dzieje, dodała z tłumioném westchnieniem:
— I śród takich warunków wprawdzie mogą zdarzać się niekiedy związki niedobrane i niezupełnie szczęśliwe, ale są to skutki wypadkowéj jakiéjś omyłki, trafem sprowadzonego nieporozumienia. Z tém wszystkiém...
Tu ogniste oko poważnéj damy błysnęło zapałem, a wyniosłe czoło jéj podniosło się z dumą.
— Z tém wszystkiém jednak, niech co chcą mówią i piszą, i jakie chcą prawa stanowią nowatorowie, usiłujący zburzyć budowę, którą stawiały wieki, a na miejscu świętéj nam tradycyi umieścić z pychy i mrzonek wysnute najniepraktyczniejsze teorye; klasa ludzi, do któréj ja i ty, droga moja, należymy, klasa, w któréj ręku od wieków zostaje największe bogactwo kraju, ziemia, która przez wieki dzierżyła najwyższe dostojeństwa i najwznioślejsze pełniła obowiązki, pozostanie zawsze najszlachetniejszą, najoświeceńszą i nieskończenie wyższą w charakterze swym i przyzwyczajeniach od wszystkich innych. Zapewne, francuzkie przysłowie słusznie powiada, że szlachectwo obowiązuje. Nie powinniśmy być dumni, ani pogardzać tymi, którzy niżéj od nas stoją; powinniśmy téż być szlachetni, uprzejmi, oświeceni, aby świecić dobrym przykładem tym, którym wśród społeczeństwa przewodniczymy; ale...
— Ale — podchwyciła szybko Teofila — jeżeli-