Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 107.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

by człowiek, wybrany przeze mnie, będąc równym mi urodzeniem i wychowaniom, był zupełnie... zupełnie ubogim?... co powiedziała-byś o tém, mamo?
Pani Natalska schmurzyła czoło.
— Było-by mi trochę smutno; majątek jest, droga moja, rzeczą bardzo ważną w życiu, i nie należy zbytecznie nim pogardzać...
— Alboż nie posiadam go sama?
— Tak, ale nie jest on znacznym. Czasy są ciężkie dla nas, i pomimo wszelkich usilności, nie potrafiłam zapobiedz ogromnemu zmniejszeniu się naszéj fortuny. Masz dwóch braci, Tosiu moja, i siostrę. Posag twój nie może wynosić więcéj, jak skromną sumę, z któréj zaledwie bez niedostatku wyżyć-by można...
— A gdybym, mamo, wraz z wybranym przeze mnie człowiekiem, zgodziła się poprzestać na tém, co sama posiadam?...
— Zkąd ci te myśli, dziecko? zkąd ci te myśli? — Zwołała pani Natalska, i chciała widać powiedziéć córce coś bardzo poważnego, coś może trochę surowego; ale spostrzegła, że usta jéj drżały, że w oku jéj migotała łza, i na widok ten zapomniała o wszystkiém, co się jéj w mowie córki nie podobało. Przycisnęła ją do swéj piersi i szepnęła nad jéj głową:
— Byle-byś była szczęśliwą, ukochana moja! byle-byś tylko była szczęśliwą!