Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 140.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lepszéj fabryce, ale w tém rzecz, że nie chcę już go posiadać...
— Co słyszę? — zawołała Anna — toż to było marzenie twoje od czasu jeszcze, gdyśmy mieszkali w Wólce!
— Ustąpiło ono przed inném. Wiem, że ty ze swéj strony, Anusiu, marzysz oddawna o założeniu małéj choć-by szwalni, która-by dała ci pewien dochód i dopomagała Stefanowi do utrzymywania nas wszystkich i powiększania zasobów sklepu. Otóż przystępuję do ostatniego rozdziału mojéj mowy, w któréj zamyka się prośba moja...
— Słuchamy z szeroko otwartemi oczyma! — zawołali obaj studenci.
— Słucham cię, Kasiu! — z powagą odrzekła Anna.
— Katarzyna otoczyła szyję siostry ramieniem i, twarz jéj pieszczotliwie przyciągając ku swéj twarzy, rzekła:
— Weź, Anusiu, pieniądze, które posiadam, kup za nie parę maszyn do szycia, płótna tyle, ile wystarczy i zajmij na szwalnią tę izbę, która znajduje się teraz nienajęta w drugim rogu kamienicy...
Anna pochwyciła rękę siostry.
— Wiem! wiem, Kasiu, dlaczego dziś właśnie przyszło ci to na myśl — szepnęła cicho — chcesz pocieszyć mnie dowodem swéj przyjaźni, chcesz, abym miała nowe zajęcie, śród którego łatwiéj zapomniéć-