Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 141.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bym mogła o tém... czego się domyśliłaś we mnie! Ale czyż mogę zgodzić się na to, abyś wyrzekała się tego, czego od tak dawna pragnęłaś, coby ci każdą wolną od zajęć chwilę uprzyjemnić mogło?
— Stefanie! — zawołała Katarzyna — teraz na ciebie koléj.
— Tak — rzekł Stefan — koléj na mnie. Historya od potopu opowiedziana, skończyła się bardzo pięknie. Ty, Anusiu, nie masz prawa odrzucać tego, co ofiaruje ci siostra twoja. Jest to zapewne ze strony Kasi ofiara, którą czyni z upodobania swego i dawnego marzenia, ale dlaczegóż mieli-byśmy wzbraniać jéj współuczestniczenia w ofiarach i pociechach, które każde z nas składa wedle sił swoich na wspólny nasz byt rodzinny? Nie zasługuje ona na wyłączenie takie...
— A więc — zawołała Anna — niech tak będzie, jak żądacie! Zapowiadam wam tylko, że szumieć wam będzie w uszach od moich maszyn, a na obiad dostaniecie czasem rosół przydymiony i niedogotowną jarzynę!
Śmiała się, mówiąc to, ale w oczach jéj błyszczały łzy radości i rozrzewnienia, a ramiona owinęły się z czułością bez granic około smukłéj kibici siostry.
Młodsi bracia spoważnieli téż, i ze wzruszeniem, które stłumiło dziecinną ich wesołosć, wyciągnęli dłonie do Katarzyny. W téj saméj chwili drzwi od ku-