Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dmego nieba. Co się zaś tycze matki jéj, ta, pochłoniona zdobywaniem i rachowaniem sum, od dawnych czasów przeznaczonych na posag jéj i wyprawę, mniéj teraz przebywała z córką swą niż kiedykolwiek w życiu, a jeżeli kiedy spostrzegła łzę w jéj oku, lub bladość na jéj twarzy, przypisywała to bardzo naturalnym wzruszeniom młodéj duszy, mającéj wkrótce wstąpić w świat całkiem nowych dla siebie uczuć i obowiązków. Przyznać zresztą trzeba, że łzy te i ta bladość pojawiały się u pięknéj Tośki bardzo rzadko. Była ona niezmiernie zajęta sporządzaniem wyprawy, a piękne i wielce smakowne przedślubne podarunki, które narzeczony przysłał jéj w kilka dni po wyjeździe swym do stolicy, uczyniły ją na czas jakiś zupełnie zadowoloną. Wprawdzie była ona przyzwyczajoną do widywania i posiadania podobnych rzeczy, ale właśnie dlatego sprawiały one jéj zawsze wielką przyjemność. Im więcéj zresztą dni upływało od wyjazdu Maryana, tém więcéj Teofila godziła się ze swém położeniem. Tą razą narzeczony wyglądał w oczach narzeczonéj swéj daleko piękniéj z oddalenia, niż z blizka, co było może nieszczególną wróżbą dla owéj z porządku rzeczy nadejść mającéj pory, w któréj on i ona mieli być nietylko blizcy sobie, ale nierozłączni. Ale Teofila strzegła się cienia wróżb, przypuszczeń i rozwag, które mogły by przypominać jéj to, o czém zapomnieć najmocniéj postanowiła.