Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 253.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do namysłu... to téż w godzinach tych, w których, na samym wstępie wspólnego naszego życia, ujrzałam się pogardzoną i upokorzoną, pojęłam, że omyliłam się strasznie...
Pani Natalska z osłupieniem słuchała słów córki.
— Pogardzoną! upokorzoną! to być nie może, Teofilo! tobą miano-by pogardzać! ciebie upokarzać! omyliłaś się? na kim? na czém?
Oczy Teofili płonęły bólem i zranioną dumą. Widać było, jak walczyła z sobą z całéj siły, aby nie wybuchnąć głośnym płaczem.
— Matko! matko! on wziął mnie za żonę dlatego tylko, aby majątek mój do swego majątku przyłączyć!... zadał gwałt swemu sercu, a może i sumieniu... ujrzałam to w jego smutku ukrytym i czułości — udanéj; uczułam to, gdy wczoraj jeszcze odszedł ode mnie chmurny, a wrócił z przymuszoną wesołością na ustach; pojęłam to do reszty dziś, gdy, gniewna i upokorzona, spuszczać musiałam oczy z zawstydzeniem przed ludźmi, którzy widzieli mnie opuszczoną, i tak prędko już samę jednę! Widziałam dobrze, że nie kochamy się tak, jak ludzie kochać się mogą... powinni może... ale myślałam, że znajdę w nim przynajmniéj iskrę jakiegoś uczucia, że sama pokocham go — z czasem...
— Czy śnię? — ze wzrastającą coraz trwogą mó-