Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 266.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z twarzą, ukrytą, w dłoniach i schyloną nizko w pokorze bez granic, w żalu bez nadziei.
W progu pokoju stanęła pani Natalska.
— Tośko! — wymówiła z cicha — czy jesteś tu, moje dziecię?
Na głos matki, Teofila podniosła się z ciężkością i, jak upojona, chwiejąc się, postąpiła kilka kroków. Pani Natalska ujęła ją za rękę i, prowadząc ku roztwartym drzwiom obficie oświetlonego pokoju, powoli i z powagą wyrzekła:
— Trzeba, ukochana moja, abyś wracała...
— Dokąd, mamo?
— Do domu twego męża. Cokolwiek stało się, stało się nieodwołalnie. Nie możesz i nie powinnaś pozostać u mnie. Pójdź! ułóż na nowo włosy i suknią. Powóz będzie gotów za chwilę... odwiozę cię sama do domu męża, do jedynego domu, w którym pozostawać powinnaś!
Teofila słuchała matki w milczeniu i ze schyloną głową.
— Dobrze, mamo — rzekła bardzo cicho — pojadę... wrócę...
W głosie jéj i postawie była boleść niema i pokora głęboka.