Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 273.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stronomicznemi uwagami — wydobył się z angielskiego szala cienki dyszkant Adama Darzyca — ja wszystkie pasztety i szarloty oddał-bym za tę wyborną anegdotę, którą nam Maryan tylko co opowiedział!
— Wyborna anegdota! niech dyabli wezmą! — wybuchnęli bracia Natalscy.
— I kto-by to powiedział, że on podobnych anegdot świadom!
— Taki był zawsze skromny!
— Jak honor kocham! złajał mnie jak niebozkie stworzenie, gdy niedawno, pamiętacie, opowiadałem wam o tém wydarzeniu w Natalinie, co to Zośka praczka i...
— Wiemy! wiemy! słyszeliśmy już nieraz początek jego i koniec! Maryś daleko zgrabniéj opowiada! słuchaj! a cóż się potém stało z tą Mamzelle Luizą? nie wiész?
Artur Darzyc uczynił niecierpliwe trochę poruszenie.
— Dajcie pokój! — zawołał — mamy już dość tego, co powiedział! Na co wywoływać koniec; jam go przynajmniéj nieciekawy! ça sent la boue!
— O, boś ty także skromny, Arturku, poczekaj! ożeń się, a może odmienisz się tak, jak Maryś!
Artur Darzyc niechętnie wzruszył ramionami i zaczął od niechcenia gwizdać, jakby mu rozmowa, którą prowadzono, niezbyt przyjemną była. Ma-