Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 289.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie powinnam milczeć o tem przed tobą...
— Cóż tam! — pochłonięty wciąż jedną myślą, z roztargnieniem zapytał pan Jan — czy Żancia chora!
— Trochę niedomaga... ból głowy miała dziś silny, i przed zmrokiem jeszcze położyła się do łóżka... ale to nic jeszcze. Lekka słabość przejdzie...
— Cóż więcej? — z baczniejszą już uwagą zapytał mąż.
— Dziecko wydaje mi się dziwnie niespokojnem i rozgorączkowanem od dni kilku... Dziś szczególniej, spostrzegłam w niej jakąś tłumioną exaltacyą, jakiś niby żal ukrywany, który zadziwia mnie i niepokoi... Widziałam dobrze, że, szyjąc w krosienkach, miała na twarzy wypieczone rumieńce, a ile razy spotkała się z moim wzrokiem, oczy jej zachodziły łzami... Nad wieczór prosiła, abym jej pozwoliła położyć się do łóżka, a kiedym w pół godziny potem poszła zobaczyć ją, na górę, leżała z zamkniętemi oczyma... Nachyliłam się nad nią, myśląc, że usnęła; nagle otworzyła oczy, pochwyciła moje ręce i zaczęła