Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 302.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bądź co bądź, przysiągłeś w obliczu Boga, i nie powinieneś łamać swéj przysięgi!...
— Jesteś kobietą i powinnaś dbać o swoję opinią...
— Jesteście młodzi... przebaczcie sobie wzajem, przywykniecie do siebie, pokochacie się...
— A choć-byś, droga moja, najwięcéj cierpiéć miała, wszystko lepszém jest dla kobiety i znośniejszém, niż złe języki ludzkie, strata opinii... fałszywe położenie w świecie!...
— Postąpiłaś pani wzlędem syna naszego źle i nieszczerze, ale nie powinnaś zmuszać go przynajmniéj do zrywania świętych związków rodzinnych!
— Odebrałeś pan córce mojéj szczęście całego życia, ochroń-że przynajmniéj spokój jéj i sławę!...
Wśród téj nawałnicy słów i wykrzyków obydwóch matek, Maryan i Teofila stali na-pół gniewni, na-pół zgnębieni i zrozpaczeni, nie mogąc długo ani uwolnić się ze ściskających ich macierzyńskich objęć, ani znaléźć słowa, którém odpowiedziéć-by mogli na zwrócone ku nim trwożne napomnienia i błagalne zaklęcia.
— Jakto! — piérwszy zawołał Maryan — popełniłem winę wielką! nie powinien-żem myśléć o jéj naprawieniu?
— Zbłądziłam ciężko! — drżącemi usty wymó-